poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Po co mi to było?!... Gracz Vi Keeland

Tytuł: Gracz
Autor: Vi Keeland
Liczba stron: 392 (w wersji e-book 271)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece



     Szczerze? W ogóle nie spodziewałam się, że sięgnę po książkę Vi Keeland Gracz. I do tej pory nie wiem dlaczego to zrobiłam... Nie jestem typem człowieka, czy też czytelnika, który często sięga po erotyki ale myślę, że tym razem to wszystko przez pogodę, która przez ostatni tydzień nie dawała żyć a nawet czytać. A ja miałam tak ogromną ochotę na czytanie, że nie dawałam rady wytrzymać ale z drugiej strony 40 stopniowe upały, gdzie nawet w domu było jak w saunie, nie pozwalały mi się skupić na czytaniu. I wtedy wpadła w moje łapki właśnie ta książka. Usiadłam (razem z moim nieopuszczającym przyjacielem- wiatrakiem, który mnie nie opuszczał ostatnio w ogóle) z napojem mocno schłodzonym (nie będę mówić głośno o jaki napój chodzi, możecie się domyślić) i zaczęłam po prostu czytać i jak już zaczęłam tak szybko skończyłam...

     Książka opowiada o reporterce sportowej Deliah, która od jakiegoś czasu jest na "oczyszczeniu" (ja to nazywam celibat xD)od uprawiania seksu i w pewnym momencie swojej kariery zawodowej ma przeprowadzić wywiad z zawodnikami w ich szatnie. Natrafia tam na najsłynniejszego gracza w negliżu i w momencie, gdy zadaje mu pytania on się przed nią całkowicie obnaża (stoi goluteńki jak Pan Bóg go stworzył). I pomimo wątków typowo erotycznych i infantylnych tekstów mamy również przeszłość bohaterów, prze która nie mogą pójść dalej i układać sobie życia. 

Mogliśmy mieć inne metody, ale robiliśmy to samo — zabezpieczaliśmy nasze serca przed kolejną stratą. Jeśli nie dopuszczasz innych, nie możesz zostać zraniony.

Mimo wszystko, co jest typowe w tego rodzaju książkach nawiązuje się relacja między Deliah i Brody'm, ale też nie obyło się bez problemów. Jakich? Tego Wam nie mogę zdradzić, bo za dużo wyszłoby spojelrów.


     Szczerze powiedziawszy to nie wiem co Wam powiedzieć o tej książce. Bo z jednej strony nie była taka zła ale z drugiej coś mi ciągle nie pasowało. Jeśli chodzi o bohaterów to Brody jest "typowym" mięśniakiem, który myśli penisem a nie głową, tak myślałam dopóki nie wynikły pewne sprawy z pewną osobą... chociaż w sumie później nadal myślał penisem. Deliah to po prostu kobieta, która po stracie boi się nawiązać nową relację mimo, że wie, że zaczyna coś czuć do bohatera. 

     O ile sama historia wątków pobocznych mi się podobała, to co parę stron nawiązywania do "dzikiego seksu" i infantylnych tekstów, bardzo mnie denerwowało. Tak wiem, to erotyk i powinnam się z tym liczyć, ale to było aż nazbyt prostackie. No chyba nikt z Nas, kobiet, nie chciałaby, żeby jej mężczyzna mówiła "zaraz Ci KU**A....". No po prostu nie...
     Całkowicie szczerze przyznam, że końcówka mi się podobała, ciepłe zakończenie zawsze jest przeze mnie cenione. Poza tym, jak dla mnie, książka na jeden raz, bez żadnego szału ani fajerwerków. Na pewno więcej po nią nie sięgnę. Czy ją polecam? Raczej nie, ale wiadomo, że każdy lubi coś innego i na przykład Wam może się spodobać.

Na lubimy czytać oceniam ją 4/10 gwiazdek (przez "ciepłą" końcówkę).



Serdecznie zapraszam na mojego Instagrama.

6 komentarzy:

  1. Raczej nie przeczytam tej książki :/ Coś mi w niej nie pasuje. Mimo wszystko bardzo fajna recenzja i blog. Zostawiam obserwację, abym mogła regularnie czytać twoje posty:)
    https://ksiazkiwidzianeoczaminatalii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam się,czy sięgnąć po tą książkę :) o ile lubię erotyki, to nie przepadam za romansami, a na taki wygląda ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wrażenie, że znacząca większość mężczyzn myśli penisem - nie tylko mięśniaki. ;-) Generalnie wydaje mi się, że mogłabym kiedyś zabrać się za jakąś powieść Keeland, żeby wyrobić sobie własne zdanie na jej temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, w sumie to chyba prawda :D może nie każdy, ale większość. Tutaj, w książce, akurat był bohater-mięśnia.
      Miłego dnia :)

      Usuń

Wrześniowe premiery książkowe.

     Hej hej Kochani! Jakiś czas mnie tu nie było (troszkę dłużej niż zwykle) ale zaczynamy remont i po prostu brakuje na wszystko czas...